14 stycznia, 75 lat temu, siostry z naszego kęckiego klasztoru dotarły do Słupska, by tam założyć nowy Tron Eucharystyczny i rozpocząć wieczystą adorację. Nowy klasztor miał być votum dziękczynnym za ocalenie kęckiego domu podczas zawieruchy wojennej. Pan pobłogosławił temu dziełu!
Gdy umilkły wojenne działania, okazało się, że choć dookoła były same gruzy i zniszczenia, kęcki klasztor noszący nazwę „Betlejem” cudownie ocalał wraz ze wszystkimi jego mieszkankami. Siostry poczuły się przynaglone do aktu dziękczynienia Bożej Opatrzności. Jedna z mniszek, s. M. Honorata Blitek – późniejsza przełożona – podzieliła się swoim natchnieniem: powinny zbudować nowy tron eucharystyczny, to będzie najlepsze dziękczynienie.
Przełożoną kęckiego klasztoru była wówczas M. M. Joanna Zacharek. To ona, przychylając się do pomysłu s. M. Honoraty, już wiosną 1945 r., pobłogosławiła dwie mniszki, których zadaniem było kupić bilety kolejowe do Szczecina. Siostry myślały, by to właśnie na tak zwanych „zachodnich ziemiach odzyskanych”, które wydobyć się musiały z dominacji protestanckiej, utworzyć nową fundację. Okazało się jednak, że Pan Bóg upatrzył sobie inne miejsce. W kolejce po bilety pewna życzliwa pani, zaproponowała swoją pomoc i zakupiła siostrom bilety… nie do Szczecina, lecz do Słupska. Mniszki udały się tam. Odnalazły kościół pw. św. Jacka, gdzie akurat miała być celebrowana Eucharystia. Po modlitwie, siostry przypadkowo dowiedziały się, że ks. dziekan Karol Chmielewski pragnie mieć w swoim dekanacie jakieś zgromadzenie żeńskie. Otrzymawszy tę informację, zaniechały dalszej próby podróży do Szczecina i udały się na rozmowę z księdzem dziekanem, by następnie powrócić do Kęt. Tam, po przedstawieniu sprawy przełożonej i wspólnocie, uznano, że pomyłka przy zakupie biletów to znak woli Bożej, którą należy przyjąć.
Odtąd już tylko o Słupsku myślano, jako o miejscu powstania nowej fundacji. W listopadzie 1945 r., po otrzymaniu zgody na wyjazd z klauzury, władze kęckiego konwentu udały się do Słupska, by obejrzeć miejsce, zaś ks. dziekan Chmielewski ze swej strony rozpoczął starania w kurii Administracji Apostolskiej Kamieńskiej, Lubuskiej i Prałatury Pilskiej ze stolicą w Gorzowie Wielkopolskim. Sprawa w Gorzowie została załatwiona pomyślnie, jako że wszyscy się spodziewali, że będzie to zgromadzenie czynne. Gorzej było z załatwieniem sprawy w kurii metropolii krakowskiej. Opatrzność Boża jednak czuwała i w Uroczystość Chrystusa Króla 1946 r. przybył do kęckiego klasztoru niespodziewany gość – ks. kard. Adam Sapieha. Mniszki wykorzystały tę sposobność do poruszenia sprawy nowej fundacji, bowiem pisma utknęły w kurii bez odpowiedzi. Uzyskano wówczas ustne pozwolenie na udanie się do Słupska, by już nieco przygotować pomieszczenia dla wybranej grupy sióstr pionierek.
9 grudnia 1946 r. Kęty opuściły s. M. Gabriela Piotrowicz, s. M. Serafina Piotrowicz , s. M. Beatryksa Klimczyk (jako nowicjuszka) oraz postulantka s. Rózia (późniejsza s. M. Józefa Jurasz). Zadanie to wymagało wielkiego heroizmu i odwagi. Kościół, pobliska plebania, szkoła, okoliczne kamienice, były mocno naznaczone śladami niedawno zakończonej wojny. Co ciekawe, pisemna zgoda z kurii krakowskiej na utworzenie fundacji w Słupsku dotarła do Sióstr 10 grudnia – wg liturgicznego kalendarza był to Dzień Przeniesienia Domku Loretańskiego (dziś – wspomnienie Matki Bożej Loretańskiej). Przyjmując to jako kolejny znak od Pana Boga, siostry nazwały nowy klasztor „Loretto”.
W Słupsku przyjął siostry ks. dziekan Karol Chmielewski. To on przekazał mniszkom kościół pw. św. Ottona, plebanię i tzw. czerwony dom. Zachowała się wiadomość jaką wysłał do kęckiego konwentu dnia 5 listopada 1946 r. – zaznacza w niej o konieczności przejęcia przez Siostry ochronki, a kończy zachętą: „Proszę więc przyjeżdżać i w Imię Boże rozpocząć pracę na chwałę Bożą”. Grupa mająca stanowić ostatecznie pierwszą wspólnotę, opuściła Kęty 8 stycznia. Były to: Matka Miriam Tomaszewska jako przełożona nowego domu, jako wikaria M. M. Alkantara Modzelewska oraz s. M. Magdalena Kłosin i s. M. Antonina Migdał jako radne, s. M. Franciszka Cieplik, s. M. Helena Kocoń i s. M. Gertruda Konieczna oraz postulantka s. Aniela Kos – późniejsza s. M. Loreta od Dzieciątka Jezus. Podróż tej ósemki przebiegła w nieludzkich warunkach. Powiedziano im bowiem, że podróż trwać będzie dwa dni, więc siostry nie zabrały większych zapasów ze sobą. Tymczasem zamiast planowanych dwóch dni – było sześć, które w większości mniszki spędziły w wagonie towarowym. Ostatecznie dotarły do celu 14 stycznia 1947r. – data ta jest uznawana za początek słupskiego klasztoru.
Gdy już siostry zajęły nowe lokum, dowiedziały się ciekawej historii związanej z kamienicą oddaną do ich użytku. Otóż, według relacji ks. Joachima Feńskiego, który od swoich najmłodszych lat związany był w kościołem pw. św. Ottona i który wskazał siostrom drogę z dworca do kościoła, kult eucharystyczny był w Słupsku mocno rozwinięty i często urządzano procesje eucharystyczne wokół świątyni. Lecz już przed II wojną światową wiara katolicka była prześladowana i nakładano różne obostrzenia, np. zakazano procesji Bożego Ciała. Dopuszczano tylko małą procesję dookoła kościoła w godzinach porannych. I właśnie podczas jednej z takich procesji jakiś Niemiec, lokator kamienicy przy ul. H. Pobożnego 7, strzelił z dubeltówki do Najświętszego Sakramentu niesionego przez ks. Pawła Gedigę. Ale na szczęście nie trafił. Dla znających tę historię, przyjazd mniszek oddanych wieczystej adoracji Jezusa Eucharystycznego był czytelnym znakiem wynagrodzenia na ów bezbożny czyn.
Dziś, po 75 latach, łączymy się w dziękczynieniu z naszą siostrzaną słupską wspólnotą. Deo gratias!!!